Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Wojciech Gradziński
Dołączył: 20 Gru 2012
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Elbląg
|
Wysłany: Pon 20:38, 01 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Agnieszka, już są
Mentor …
No i zdjęcie nie udane, jakiś paproch usiadł na barierce
Słynna fala
Tak wyglądała Malá Pravčická brána, już nie wygląda bo się załamała pod ciężarem tegoż osobnika
Mało mu było … eh ta młodzież
Tea time
Widok z tego co zostało po zamku Šaunštejn
Myśl techniczna północnego sąsiada Polski
To też zniszczył, Dolský mlýn
Wspomniany cmentarz
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Wojciech Gradziński dnia Pon 20:41, 01 Wrz 2014, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Wojciech Gradziński
Dołączył: 20 Gru 2012
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Elbląg
|
Wysłany: Pią 10:45, 05 Wrz 2014 Temat postu: Pravčická brána i Hrensko 14.07 |
|
|
Kolejny dzień naszej wyprawy był dość zaskakujący, a mianowicie w środku cywilizowanej Europy trafiliśmy do Chin, Indii i Japonii, ale najpierw do Indii. Także było niezwykle orientalnie.
Naszą wyprawę zaczęliśmy dość późno, bo ok. 10. Wyszliśmy na szlak pieszy w kierunku Pravčickiej brány, przepiękne miejsce. Zanim, jednak tam dotarliśmy przeszliśmy piękną trasą nad którą górowały krajobraz skalny Ankor Watt, nie nie mylicie się taki sam jak w Indiach. Skały piaskowca, które występują w obu miejscach mają tak specyficzne ukształtowanie, że niejeden turysta mógłby się pomylić patrząc jedynie na zdjęcia.
Nasza wyprawa przechodził trawersem wokół pięknej doliny znajdującej się w Czesko-niemieckiej Szwajcarii. Pierwszy znak, jaki wskazywał na to, że jesteśmy w Chinach to szczyt wypisz wymaluj z krajobrazu Japonii. Mowa tu o wulkanie, jakich jest wiele w tej części Europy, a który przynosi na myśl szczyt Fudżi w Japonii.
Upajając się pięknymi widokami dotarliśmy do cudu natury w tej części świata. Pravčická brána, naturalnie ukształtowany łuk ze skały piaskowca o wymiarach: rozpiętość łuku u podstawy wynosi 26,5m, wysokość otworu 16 m, szerokość 7-8m, minimalna grubość - 3 m, szczytowa płyta bramy leży na wysokości 21m od jej podstawy. I to nie wszystko, ponieważ na prawo od bramy wybudowano pałacyk Sokoli hnizdo (Sokole gniazdo), która niesamowicie komponuje się w krajobraz. Pałacyk został wybudowany w 1881 roku i służył jako wyszynk, służył jako nocleg dla ważnych gości rodu Clary-Aldringen. Ciekawostką tego miejsca jest sposób dostarczania różnych dóbr. Okazało się, że jest skonstruowana specjalna kolejka, która służyli tylko do transportu towarów, ludzie muszą wejść sami.
Po krótkim odpoczynku opuściliśmy to wspaniałe miejsce i powędrowaliśmy w kierunku Hřenska. [link widoczny dla zalogowanych]řensko Na dzieńdobry złapał nas deszcz i jedna z restauracji sprzedała rekordową ilość lodów. Gdy już dotarliśmy do centrum, spotkała nas miła niespodzianka, okazało się, że jesteśmy w Chinach! Hřensko słynie z pięknej starej zabudowy "ozdobionej" chińskimi sklepami i straganami. Jako ciekawostkę mogę powiedzieć, że jest to najniżej położona miejscowość w Czechach. Hřensko leży na granicy czesko-niemieckiej i jak zauważyliśmy, Niemcy bardzo lubią się tu pojawiać na straganach u chińczyków. Żyją sobie w takiej symbiozie, Niemcy nie wpuścili Chińczyków do siebie, ale za to chętnie korzystają z ich usług w Hřensku. W Hřensku jest stara fabryka gazowa, która przechodziła z rąk do rąk, była niemal na skraju ruiny, ale udało się ją uratować i dziś ciszy oko. Obecnie znajduje się tam Dom wakacyjny. [link widoczny dla zalogowanych]
Fajnie było w Chinach, ale trzeba było wracać, a że byliśmy wygodnie to se popłynęliśmy. Kamenica jest rzeką, która przecina Hřensko na dwie części, i tutaj wpada do Łaby. To właśnie poruszając się wzdłuż niej dotarliśmy do słynnych wąwozów w których urządzono rejsy gondolami. Podczas takiego rejsu można posłuchać, o ile znasz czeski, historii wymyślonej na własne potrzeby. Można posłuchać o E.T. lub krokodylach i księżniczkach. Podczas naszego kursu okropnie padało, ale nic to dla nas, ponieważ po około kilometrze dotarliśmy do schodów, które tak nas rozgrzały, że byliśmy całkiem susi. Gdy dotarliśmy już do szczytu schodów i po krótkiej, acz zaciętej rozmowie na temat długości i czasu do przebycia wróciliśmy do naszego siedliska.
Ostatnią atrakcją tego dnia było dwóch panów, którzy przyjechali na motorach z Niemiec, ale żeby ktoś mnie nie posądził o homofobie to nic nie powiem ….
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wojciech Gradziński
Dołączył: 20 Gru 2012
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Elbląg
|
Wysłany: Pią 11:00, 05 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
No to idziemy
Ten znowu coś psuje
Ankor Watt w Czechach
Ależ jesteśmy piękni
Mistrz drugiego planu
Sokoli hnizdo
Inny rzut
Towar przyjechał
Chińskie Czechy
Dom wakacyjny
Nasi sąsiedzi
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wojciech Gradziński
Dołączył: 20 Gru 2012
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Elbląg
|
Wysłany: Wto 7:39, 09 Wrz 2014 Temat postu: Rudolfův kámen |
|
|
Rudolfův kámen czyli skała Rudolfa to skała na której nie jaki Ferdinand Kinský zbudował sobie sypialnie, zresztą nie jedną.
Mariina skála czyli skała Marii, a w zasadzie kolejna sypialnia Rudolfa z tym, że tutaj Ferdinand przychodził sobie "porozmawiać" z Marią, swoją żoną Marią Anną Kinskéy.
Jeszcze jedna skała to Vilemínina stěna czyli Ściana Wilhelminy i kolejne miejsce do "rozmów" Rudolfa. Bardzo towarzyski był to pan.
Wszystkie trzy miejsca znajdują się w czesko-niemieckiej Szwajcarii, można tam się dostać z miejscowości Jetřichovice.
Nasza podróż trwa, tego dnia odwiedziliśmy pana któremu inni panowie mogą tylko pozazdrościć, bardzo lubił "rozmawiać" i to w trzech miejscach, ciekawe czy obchodził te miejsca jednego dnia i ciekawe czy dochodziło do "dyskusji".
Tak czy owak 15.07 wyruszyliśmy na nasz szlak, tym razem samochodami, ponieważ musieliśmy dojechać do Jetřichovic, tam zrobiliśmy trochę zakupów i ruszyliśmy dalej w kierunku szlaku na którym można spotkać trzy dość ciekawe miejsca. Jednakże naszą wyprawę zaczęliśmy od pałacu Rudolfa, niestety niszczeje i stoi nie używany, obok znajdują się domy letniskowe dla harcerzy, też nieużywane niszczeją. Po kilku zdjęciach i uwagach ruszyliśmy w kierunku pierwszej atrakcji na szlaku a mianowicie do trzynastowiecznego zamku Falkenštejn, a w zasadzie do tego co po nim zostało. Jak na zamek to faktycznie musiał spełniać swoją rolę, ponieważ nie miał co prawda fosy, ale był posadowiony na skale i to przypuszczalnie nadawało mu walory obronne.
Aby tam wejść musieliśmy się trochę powspinać, gdyż wejście do zamku było wąską i stromą szczeliną. Na górze można zobaczyć pozostałości zabudowań, schody czy cysternę na wodę pitną. Urokliwe miejsce.
Następnie udaliśmy się na wcześniej wspomniane skały, zaczęliśmy od Skały Rudolfa, potem był Marinna a na koniec Wilhelmina. Niestety altana na ostatniej skale spłonęła jakiś czas temu i nie została odbudowana. Książę Ferdinand Kinsky, dlaczego skały nazywają się skałami Rudolfa to nie wiem, może po czesku Rudolf to Ferdinand. Tak czy inaczej, owy książę był bardzo niepoprawnym romantykiem. Zapraszał panny, chłopki na swoją skałę a tam razem konsumowali to i owo . Ciekawe co w tym czasie robiły panie Marinna i Wilhelmina na swoich skałach.
Czego oni tam by nie robili to warto było się wspiąć na te skały by podziwiać Jetřichovice z lotu ptaka, najlepiej widoczne z skały Wilhelminy.
Po pięknych widokach, kilku żartach i innych bzdurach wróciliśmy do Jetřichovice gdzie akurat odbywał się rajd lub coś podobnego w którym brały udział bardzo dziwne pojazdy, często z różnorodnymi ozdobami, na przykład zagroda z krową na dachu osobówki (dla obrońców zwierząt tudzież Greenpeace, żadne zwierze nie ucierpiało podczas rajdu, zresztą było tylko imitacją krowy), był też samochód z rakietą również na dachu itp. Bardzo sympatyczne towarzystwo.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wojciech Gradziński
Dołączył: 20 Gru 2012
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Elbląg
|
Wysłany: Wto 7:59, 09 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Brygada Rudolfa
Pałac Rudolfa
Wejście na zamek Falkenštejn
Wchodzimy
O! Rudolf
Podobny nie?
Pinknik na Skale Rudolfa
Jedna z altan
Druga z altan
Tablica informacyjna na Skale Wilhelminy
Zaprzyjaźniony turysty, oswojony nie gryzie
Samochód z kulą dyskotekową
Samochód, ze zwierzem dzikim na dachu, a może cos innego
Samochód z butelkami po różnych trunkach na dachu, ale również wydający zamiast klaksonu np. beczenie barana lub pianie koguta
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
TONY
Administrator
Dołączył: 24 Lis 2012
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:21, 12 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Zapomniałeś dodać, że rzeka którą spływaliśmy słynie z wielkiego wodospadu.
A w Hrensku poza zakupami Niemców u Chińczyków jeszcze wspaniale trzymała się stacja benzynowa. Gdzie tylko tankowali Niemcy (spore kolejki). Można by porównać do naszych polskich rodaków kierujących się na wschód.
Ale to taka mała dygresja odnośnie poprzednich dni.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
TONY
Administrator
Dołączył: 24 Lis 2012
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 18:23, 12 Wrz 2014 Temat postu: |
|
|
Czekamy dalej Wojtku!!!!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wojciech Gradziński
Dołączył: 20 Gru 2012
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Elbląg
|
Wysłany: Wto 22:06, 07 Paź 2014 Temat postu: Przedostatni dzień 16.07 |
|
|
To już prawie koniec naszej podróży. Piękna ta czeska Szwajcaria, fajnie było tu być.
Tego dnia ponownie podjechaliśmy samochodami, tym razem po odpowiednim zabezpieczeniu namiotów przed deszczem, którego trochę doświadczyliśmy poprzedniego dnia, ruszyliśmy w drogę.
Po niecałej godzinie jazdy trafiliśmy na leśny parking w pobliżu Rathen w Niemczech. Zostawiliśmy samochody i pieszo, przez ruszyliśmy do Rathen. Wciąż towarzyszyły nam skały piaskowe, a tym razem nawet pogoda się nieco wyklarowało i zaświeciło słońce. Po krótkiej przeprawie przez las trafiliśmy do malowniczej miejscowości, która leżała na naszej trasie w kierunku Bastei, czyli baszty po polsku.
Aby dostać się do Bastei trzeba wejść po ogromnych schodach prowadzących na kilka tarasów widokowych na rzekę Elba, naprawdę piękna wyprawa. Tu i ówdzie spotykaliśmy kolucha przygotowane do wspinaczki, to tu między innymi ma miejsce film pokazujący wspinaczkę po piaskowcu, który wcześniej oglądaliśmy dzięki Tomkowi, który zamieścił go na Facebooku.
Również, na jednym z tarasów spotkaliśmy parę sympatycznych staruszków, którzy chcieli nam pomóc w robieniu zdjęcia. Dzięki temu i mnie się udało pojawić na tym zdjęciu. Dodatkowo, okazało się, że mój niemiecki jest niezły. Chociaż później było trochę gorzej .
Batei słynie z malowniczego mostu opartego na kilku skałach na wysokości ok. 40 m nad wąwozem. Most jest jedynie niewielką pozostałością po XII wiecznym zamku jaki został wzniesiony nieopodal. Wciąż można podziwiać pozostałości po nim w formie wyrytych, tudzież wykutych pokojach i innych pomieszczeniach jakie obecnie stanowią muzeum. Bardzo było nam miło stwierdzić, że w muzeum ustawiono tabliczki w trzech językach, jednym z nich był polski. To bardzo miły akcent ze strony naszych sąsiadów.
Po przejściu mostu i dostaniu się na najwyższą część fortecy zostaliśmy zaskoczeni ciekawym i nieoczekiwanym elementem. Stał tam ogromny jak na tę wysokość hotel. Naprawdę coś niesamowitego, a przy tym była kawiarnia i restauracja.
Dalsza droga wiodła na przeciwległą część wąwozu i mogliśmy zobaczyć most z innej perspektywy. Po małym "misiowym" i nie tylko posiłku ruszyliśmy dalej otoczeni niemal baśniowym krajobrazem. Po około godzinie dotarliśmy na dno wąwozu w którym znajdowała się sala koncertowa, gdzie miały miejsce koncerty operowe. Sala była wykuta w piaskowcu. Niestety, z powodu prób, nie udało się nam się tam dostać. Za to mogliśmy się przysłuchiwać próbie z zewnątrz.
Wracaliśmy już powoli do miejscowości i naszych samochodów. Po drodze podziwialiśmy zaradność Niemców, którzy z każdego niemal elementu krajobrazu potrafili zrobić atrakcję turystyczną. Był tam między innymi sztucznie utworzony staw po którym można było sobie popływać łodzią lub inną formą pływającą. Na koniec powiem tylko, że ci Niemcy to przeginają z tą czystością, żeby nawet ścieżki w lesie były pozamiatane…
Po powrocie do aut postanowiliśmy jeszcze podjechać sobie do Decina na jakiś obiad, niestety nic nie udało nam się znaleźć.
Wróciliśmy, więc do obozu, gdzie zjadłem jeden z ostatnich obiadów ze słoika. MMMMMMMMMM, makaron, pycha!
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Wojciech Gradziński
Dołączył: 20 Gru 2012
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Elbląg
|
Wysłany: Wto 22:26, 07 Paź 2014 Temat postu: Foty :P |
|
|
Unsere namioten wymioten
Fontanna w Rathen
Tak się kończy nadużywanie WC Pickera w toalecie o zapachu kwiatowym
Ładny widok z jednego z tarasów na rzekę Elba
Kolejny widok, nie chcieli się przesunąć
Das Most , mój niemiecka lepsza coraz
Das Most ein wenig
Das wspinaczka und die ratunek
Przyjeżdżasz, zostawiasz zakupy i se je wciągasz na górę, schon
Das Decin
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
TONY
Administrator
Dołączył: 24 Lis 2012
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 20:03, 16 Paź 2014 Temat postu: |
|
|
Pod wrażeniem jestem do tej pory umiejętnościami językowymi Wojtka.
Czekamy na dalej
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|