Forum Wspinalnia Elbląg Strona Główna
Home - FAQ - Szukaj - Użytkownicy - Grupy - Galerie - Rejestracja - Profil - Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości - Zaloguj
Tatry - ekstremalny wyjazd
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wspinalnia Elbląg Strona Główna -> Trekking
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
TONY
Administrator



Dołączył: 24 Lis 2012
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:34, 27 Lis 2012    Temat postu: Tatry - ekstremalny wyjazd

W zaledwie kilka dni można poznać rejon Tatr i Podtatrza z perspektywy najtrudniejszych przejść. Spróbowaliśmy i dokonaliśmy to w składzie Bartek, Krystian no i ja Tomek
Zaczynam:
Dzień 1 - Przejazd z Elbląga do Zakopca (niestety ale tam okazała się najlepsza baza dla naszej podróży) a dokładnie do Kir to nie lada wyzwanie. Po pierwsze spakowanie "najpotrzebniejszych" rzeczy przez trzech facetów wydawało by się spoko zadaniem, a tu nagle okazuje się, że mimo nie małego samochodu sytuacja wszystkich przerosła.
Po drugie każdy chce prowadzić a jak już nie (bo to moje auto) to chociaż siedzieć koło kierowcy.
Po trzecie trzeba zagadywać kierowcę aby podróż była bezpieczna i szybka.
A jak się dojedzie o trzeba jeszcze normalnie funkcjonować i w dodatku zacząć przygodę z TATRAMI.
cdn


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kris




Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 22:50, 27 Lis 2012    Temat postu:

Więc zgodzić mi się pozostało z tym co napisał Tomek. Walka była dość ostra, aby siedzieć koło kierowcy, wiadomo że wygrywa najlepszy. Smile
Podróż była przyjemna i długa. Prawie wszyscy wytrwali całą noc, choć pierwsza osoba "padła" ok.4 , druga ok.5, ale oczywiście nasz dzielny kierowca jechał do końca.Smile Dojechaliśmy zgodnie z naszym planem.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kris dnia Wto 23:00, 27 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
TONY
Administrator



Dołączył: 24 Lis 2012
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 12:12, 28 Lis 2012    Temat postu:

Dzień 2 - Po wspaniałej podróży czas na rozpakowanie, kontakt z prysznicem, śniadanie, przebranie. Mózgi odpoczęły (jak widać na zdjęciu Razz ) więc pora na doznania fizyczno - duchowe.



Cel na ten dzień to jaskinie i te komercyjne i te bardziej zapomniane. Zaplanowana aklimatyzacja i relaks Wink . Więc w drogę. Pierwsze podejście raczej należało do łatwych. Dziwiło nas jednak to, że pewna rodzinka podchodząc po 20 metrach zrezygnowała i zrobiła tradycyjny wycof wchodząc na wszystkich, którzy jednak próbowali wdrapać się na górkę.




Gdy już się wgramoliliśmy zobaczyliśmy nie wielką szczelinę w skale. Z opisu wynikało, że jednak to to czego szukamy. Tomek, Krystian, Bartek każdy po kolei wciskają się w otwór Embarassed . Pięknie się zaczyna początek dość szeroki, potem coraz ciaśniej i w końcu ogarniająca wilgoć Rolling Eyes .



Wszyscy zadowoleni a co poniektórzy jeszcze przerażeni wychodzimy i zmierzamy do następnych jaskiń. Żal tylko, że nie wszędzie (w ciemnościach) nasze aparaciki dały radę zrobić zdjęcia. Jeszcze słodka focia na słoneczku z panoramą.



Całe szczęście, że tym razem też pod górkę, bo inaczej by była niezła wykańczająca wyprawa. "Buty już całkiem przemoczone" - tak brzmiący znany kawałek pieśni ogniskowej nie dotyczył nas. Przemoczone wszystko od pasa w dół ale buty nie. Sprawdziły się.



Po odwiedzeniu jaskiń (dużo ich było) wracamy ubawieni i konający do bazy. Jeszcze nawet nam słońce pomogło powysuszać ubrania. Teraz już dłuższa kąpiel - przymusowa bo nikt siły już nie miał - pyszna kolacyjka i lulu (czyt. spanie z pochrapywaniem na zmianę).



Dzień upłynął szybciutko. Następny dzień szykuje się jeszcze ciekawiej. Już po zaklimatyzowaniu i wyspani ruszymy na górskie Tatrzańskie szczyty.
cdn


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kris




Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 23:05, 28 Lis 2012    Temat postu:

Tak, to były piękne czasy, ta ciemność, te szczelinki i się wciskanie jeden za drugim w szczelinkę Smile Bardzo fajnie było, warto było się troszkę po brudzić. Smile Oczywiście gorzej było po powrocie jak trójka facetów ściągnęła obuwie, to normalnie .... lepiej jak narkotyki Smile

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kris dnia Śro 23:06, 28 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
TONY
Administrator



Dołączył: 24 Lis 2012
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 8:49, 29 Lis 2012    Temat postu:

Fakt, szybko odpłynęliśmy.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kris




Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 10:13, 29 Lis 2012    Temat postu:

Ale bardzo smacznie za to spaliśmy, jak dzieci Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
TONY
Administrator



Dołączył: 24 Lis 2012
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 10:47, 30 Lis 2012    Temat postu:

Dzień 3 - Pobudka i niesamowity zapach (a potem smak) JAJECZNICY rozniósł się po bazie. To nasz niesamowity jajcarz Bartek rządzi od rana w kuchni. Ten smak, mmmmm niam...., do dziś mam w pamięci i wzbudza niesamowite odczucia. Tak mili Państwo to Bartek odstawił taką jajecznicę, że szok. A z pewnością nie każdy wiedział, że to taki mały Master szef jajecznicowy.
Ale do brzegu (jak to powiada mój znajomy). Po przepysznym śniadanku i porannej toalecie szykujemy się na szlak. Dzisiaj przejście zaplanowane już na 11 godzinek. Kiry - Ścieżka nad Reglami - Przysłup Miętusi - Dolina Małej Łąki - Kondracka Przełęcz - Kondracka Kopa - Małołączniak - Krzesanica - Ciemniak - Dolina Kościeliska - Kiry - Kościelisko (zakupy w sklepie spożywczym - w końcu nie samą wędrówką żyje człowiek), czyli tradycyjna rundka po Czerwonych Wierchach.
Wyruszyliśmy pełni energii i szczęśliwi pięknej pogody. Po drodze zdecydowałem aby zorganizować małe przypomnienie z topografii. Było nie źle, widać że panowie nie opuszczali lekcji geografii.



W drodze mijaliśmy wiele osób bardziej lub mniej nastawionych na konwersacje nie polityczną a kulturową. Zwykłe "cześć" lub "dzień dobry" się należy kochani turyści jak ktoś do was zagaduje. Albo trafiliśmy na wycieczkę z Norwegii Very Happy .
Aaaaa nie wspomniałem, ale chyba nie trzeba, że przy pięknej pogodzie to i piękniejsze widoki się wyłaniają.



Przeszliśmy już dużą część z naszego planu. Mieliśmy krótką wymianę zdań z innymi "turystami" (zacząłem edukować - zboczenie zawodowe - ludzi żeby odpowiadali na nasze powitanie).
Po chwili przyszedł pomysłu zamachu na Krystiana. Wyjaśniając - będąc na Kondrackiej Kopie Bartosz podsunął mi pomysł jak zredukować etaty na Wspinalni. Trochę brutalny pomysł zepchnięcia Krystiana ze szczytu prawie by doszedł do rozwiązania - w momencie podziwiana widoków na krawędzi - ale nagle pojawiło się za dużo gapiów (cudowna zakonnica i parka młodych ludzi, zakonnica to rozumiem aby być przy ostatnich minutach Krystiana ale młoda parka w górach???Very Happy)i nic nie wyszło ze śmierci w tak przepięknych okolicznościach przyrody. Bo ich też byśmy musieli się pozbyć.
Jak wszyscy wiemy, bo uczymy się tego od najmłodszych klas, w górach pogoda szybko zmienia swoje oblicze. Wchodząc w swoją 5 godzinę marszu poczułem lekki zawiewający wiatr od strony twarzy czyli od zachodu. Z minutą każdą następną było coraz halniej. Na Ciemniaku było epicentrum. Zacytuję rozmowę na szczycie. Krystian - "Bartek trzymaj się Tomka, żeby ciebie nie zwiało", Bartek - "Czekaj Krystian wyjmę aparat i zrobisz zdjęcie"(Krystian trzymał się w tym momencie drewnianego wskaźnika), Tomek - "Bartoszu zobacz jak fajnie, twój plecak odlatuje hehehehe". No i wtedy zauważyliśmy jak pięknie może być gdy wiatr robi z człowiekiem co chce a za rzeczami (plecakiem) położonymi na ziemi trzeba biegać.



Po 15 minutach znowu spokój. Wiatr przestał wiać a my już schodząc z Czerwonych Wierchów zrobiliśmy sobie dłuższy odpoczynek na wzmacniający napój (przepis na napój izotoniczny sprawdził się, zdatny był do picia tak jak świeży sok marchwiowy tylko jeden dzień), czekoladkę i słodką focię (umiejętnościami fotograficznymi pochwalił się przechodzień).



Niestety jak to bywa ze wspinaczami nie odpuszczą sobie żadnej okazji aby skorzystać Embarassed ........ z różnych form ruchu. I już zmęczeni fizycznie postanowiliśmy się dobić jeszcze bardziej i na jednym z ostatnich postojów odezwała się nasza potrzeba (nie fizjologiczna) wspinania. I mimo, że nie mieliśmy sprzętu, butów, siły wdrapywaliśmy się na niewielką skałkę leżącą tuż przy szlaku zejściowym.



Dolina Kościeliska przywitała nas gromem turystów i "turystów". Różnica między szlakami na górze i tymi w dolinkach jest taka (pierwszy opis GÓRA, drugi DOLINKA):
1. chodzi się po wzniesieniach, chodzi się po równym deptaku
2. ścieżki, autostrada z bryczkami i końskim gów...
3. nie ma ludzi - ewentualnie na najpopularniejszych szlakach, ludzi jak na jarmarku w piątek
4. obuwie górskie, klapki i sandały
5. trzeźwość, alkohol
6. przekąski energetyczne, hamburgery i inne fast
7. schroniska, budki z badziewiem chińskim - niby pamiątki z gór

Po zakupach w Kościelisku, przybyciu do bazy, tradycyjnej ciepłej obiadokolacji, wypraniu co nie co (czyli skarpet), spłukaniu ciała pod prysznicem i omówieniu dnia następnego pełni wrażeń poszliśmy grzecznie jak dzieci spać.

cdn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Bartek




Dołączył: 24 Lis 2012
Posty: 42
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Elbląg

PostWysłany: Pią 22:37, 30 Lis 2012    Temat postu:

Wiem, że na to czekałeś: Fajne. Smile

Bardzo miło się czyta i miło powrócić w ten sposób do wakacji i chociaż w wyobraźni wyrwać się z miasta w tatry Smile


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Bartek dnia Pią 22:46, 30 Lis 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kris




Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 22:43, 30 Lis 2012    Temat postu:

Nie ma co, jajecznica Bartosza wymiata:). Co do zamachu na mnie, to nie spodziewałem się. Z tą geografią to Tomku przesadziłeś, przypomnij sobie drogę powrotną z Zakopanego do Złotego potoku Smile) Do dziś mam wyrzuty sumienia, że geografia nie była mi po drodze Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
TONY
Administrator



Dołączył: 24 Lis 2012
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:50, 01 Gru 2012    Temat postu:

Cytat:
Z tą geografią to Tomku przesadziłeś, przypomnij sobie drogę powrotną z Zakopanego do Złotego potoku


E tam było minęło wtedy to się wkurzałem ale teraz wiem, że chciałeś dobrze dla nas i abyśmy nie doznali szoku - z górskiej ścieżki na autostradę - więc prowadziłeś nas po ścieżkach ale samochodem i po lesie Confused . A do historii dojdziemy powolutku. Musicie mi wybaczyć z częstotliwością pisania. Miałem w zamiarze codziennie coś powstawiać, ale życie, dzieci itd. Very Happy
Jutro postaram się nadrobić zaległości.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kris




Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 22:55, 01 Gru 2012    Temat postu:

Oj będzie ciężko z wybaczeniem takiego opóźnienia tak zaje...fajnej historii, aż się nie mogę doczekać ciągu dalszego Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
TONY
Administrator



Dołączył: 24 Lis 2012
Posty: 188
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 23:36, 02 Gru 2012    Temat postu:

Dzień 4 - Pobudka nie należała do sympatycznych. Dla mnie ok ale jak widziałem minę Bartka (oczywiście rannego ptaszka Embarassed ) i Krystiana to trochę mnie zmroziło, przeraziło i zastanowiło - "czy to ja nie jestem czasami nienormalny" bądź co bądź jak to się mówi 10 lat pracy z muminkami to 10% uszczerbku na zdrowiu, żeby wstawać i jeszcze budzić innych o 5 rano.
Plan na dzisiaj piękny i wyzwanie nie lada - ORLA PERĆ.
Jednak wstaliśmy wszyscy i po zapakowaniu plecaków wyruszyliśmy. Z daleka (mimo szarówki jeszcze lekkiej na dworze), że coś w niebie piszczy a dokładnie chmurna pogoda się zapowiada. Ale co tam dla wytrwałych i zahartowanych globetrotterów. W Zakopanem widoczność na 300 metrów im wyżej widoczność coraz słabsza.
Kasprowy Wierch przywitał nas temperaturą zbliżoną do schyłku zimy (7st.C) i widocznością wyciągniętej ręki Sad (no może trzech rąk).



Nic nas nie wzruszyło tak jak wszyscy jednocześnie wyjęli z plecaków czapki, kurtki. Po przejściu kilku minut okazało się, że szlak który ma nas prowadzić to nie ten, którym idziemy. Bo przecież z tego co pamiętam to raczej idzie się pod górę a nie w dół. Shocked . Zawróciliśmy i wbiliśmy się w sąsiednią ścieżkę, która okazała się już tą prawidłową. Po czasie stwierdziliśmy, że zbytniej różnicy i tak by nie było bo widoki nadal na 3 metry. I tak wędrując i szukając szlaku doszliśmy na koniec świata. Byliśmy tam sami tylko my, trzech facetów, plecaki, myśli, mgła. Rysowały nam się wizje jak z thrillerów.



I tu nagle słyszymy głosy. Nie to nie jest to co myślicie Razz . Wszyscy słyszeliśmy głosy te same, zbliżaliśmy się do góry o pięknej nazwie Świnica. Spotkaliśmy tam "Piękną i Bestię". My nie zadowoleni bo pęcherze od początku marszu zdążyły się napełnić i czas na upust, a tu zonk. Wymiana zdań parki na temat czy iść dalej czy nie i czy się opłaca itd. Na co Bestia "idziemy". Poszli. My zadowoleni załatwiliśmy na odpoczynku co trzeba i ruszamy. Jak ktoś był na Orlej a dokładniej podchodził pod Świnicę to wie, że tam łańcuszek się zaczyna i ścieżka trochę wąska (ja z moimi barami miałem kłopoty się wpasować Very Happy ). A tu nagle, jednak jak to w "porządnych" związkach partnerskich jest przyjęte kto głową a kto szyją, napotkana parka robi odwrót i z dość dużym entuzjazmem schodzi w dół. Szyja czyli Piękna uzyskała co chciała. My dalej mimo, że podeptani przez bajkową parę idziemy dalej. Co okazało się wynagrodzone 2 minutowymi widokiem na szczyt.



Wczołgując się na szczyt okazało się, że jest tam kilak osób, ptaszków. Osoby nie sprawiły w nas zachwytu bo to tacy sami desperaci jak my ale ptaszki? Szczyt obfitował w dużą gromadkę lataczy nie znanej mi nazwy. Które tylko czekały aby komuś coś spadło. Akcja była sekundowa, człowiek nie zdążył by się pochylić a tu już nic nie ma do podniesienia. Potem Zawrat i następne łańcuszki raz w górę raz w dół.



Zapomniałem napisać, że już na szczycie Świnicy pogoda powróciła do normalności czyli mgła, niska temperatura i na dodatek zaczęło siąpić deszczykiem. Po chwili dogonili nas na trasie ziomale z Katowic. Czterech turystów przygotowanych do wędrówki wzorowo (tak wynikało z ich opowiadania ) lecz zastanawiały mnie krótkie spodenki na ich pięknie opalonych nogach w takich warunkach. Trwało to tylko chwilę gdy drogi nasze się pokryły. Gdzieś po godzinie pozostali w tyle Very Happy ).
Już myślałem, że to koniec przygód z innymi piechurami gdy nagle podczas wchodzenia po kolejnej z drabin nadziałem się na koreczek. A tu niespodzianka, taka słaba pogoda a na Orlej korek! Docierając na przełęcz w tempie galopującego żółwia przekonałem się, że istnieją jeszcze turyści tzw. pełną gębą. Było ich może sześciu ale załadowani plecakami jakby mieli ekwipunek na przynajmniej drugie tyle osób albo się wybierali na miesięczną wyprawę bez koniecznych zaplanowanych prań rzeczy osobistych. Dlatego ich tempo było tak "doskonałe". Kroki dwa odpoczynek itd. W tym wszystkim pozazdrościliśmy im jednak jednej rzeczy - RĘKAWICZKI.



Teraz już będziemy pamiętać. Że może w ciepłe dni to nie ma większego znaczenia ale w taką pogodę jak nam się udało upolować to jednak podstawa.
I tak pokonując następne wzniesienia, drabiny, łańcuchy złapaliśmy zasięg. Tak zasięg! I się telefon Bartka rozdzwonił. Może źle że go odebrał. Zostaliśmy zalani informacją nie wesołą (informacja tylko do użytku wewnętrznego) od Grincza - nasz człowiek z elbląskiej ściany. I tak się humor popsuł (nie zapomnę Ci tego Grzechu Twisted Evil ). Idąc przez jakiś czas dalej nic tak nas nie bawiło, cieszyło, a przemakające ciuchy coraz bardziej przeszkadzały.
Ale nagle zjawił się cud. Po jeszcze paru wykonanych telefonach stwierdziliśmy że mamy wakacje i mamy to w d....
I się zaczęły teksty, żarty, dowcipy. Bartek-"mam wrażenie że po tych łańcuchach płynie woda", Krystian-"ku.... poślizgnąłem się przez te strumienie", Tomek-"dobra maleństwa dajemy, dajemy" no i w tym momencie poległem na cztery litery.



Ostatnie godziny upłynęły pod jednym wielkim śmiechem. Nawet odcinki gdzie trzeba było dokonywać zjazdów połączonych ze wspinaczką nie zniechęciły nas. Widoki nie były nam dane ale jak to stwierdzili młodzi ludzie, których w pewnym momencie mijaliśmy "może i dobrze bo przy takiej ślizgawce nie było by to wskazane przy poczuciu bezpieczeństwa". Z pewnością mieli rację bo nasilił by się lęk.
Schodząc koło pięknego Czerwonego Stawu nie spotkaliśmy już nikogo choć miejsce to jest aż nadto popularne na wycieczki dla grup i turystów niedzielnych. Za pięknie tak nie może na długo być bo zbliżając się do schroniska Murowaniec gwar tłoku ludzkiego, pieczonych naleśników, lejącego się krystalicznego płynu zburzył nasze wyciszenie i oddanie się górom. Szybkim, mimo ciążących coraz bardziej ubrań, minęliśmy to miejsce. Potem tylko Betlejemka, przełęcz, dolinka. Widać już zabudowania TPN i miasto - stolica sportów zimowych.
Dochodząc już do bazy stwierdziliśmy jednoznacznie "WRÓCIMY TAM NA SZLAK ORLEJ Z PEWNOŚCIĄ ALE PRZY LEPSZEJ POGODZIE"

CDN


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez TONY dnia Nie 23:56, 02 Gru 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kris




Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 8:15, 03 Gru 2012    Temat postu:

Orla Perc, ten szlak pozostanie w mojej pamięci do końca Smile pogoda, extremalne podejścia i extremalne decyzje. Wstanie o 5 rano w wakacje to było najgorsze z wyzwań dla mnie, bo jaki uczeń po zakończonej szkole wstaje o 5tej rano, ale oczywiście warto było dla przeżycia tak fajnych przygód z tak fajnymi osobami jak Tomek i Bartek:) NA PEWNO WRÓCĘ TAM Smile

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Kris dnia Pon 8:17, 03 Gru 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kouczas




Dołączył: 28 Lis 2012
Posty: 13
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 9:30, 03 Gru 2012    Temat postu:

Fajnie się czyta Panowie, musiała być ekstra przygoda!

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kris




Dołączył: 26 Lis 2012
Posty: 53
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 11:35, 03 Gru 2012    Temat postu:

Ekstra to mało napisane, była zaje...Smile

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Wspinalnia Elbląg Strona Główna -> Trekking Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
Appalachia Theme © 2002 Droshi's Island